Letter from polish american Lech Bajan Washington DC
To:
Israeli Ambassador to Poland David Peleg
Ambasada Izraela
ul. Ludwika Krzywickiego 24
02-078 Warszawa
Polska
Beaten and attacked by Israeli bus travel security guards polish italien in Krakow/Cracow Poland
Wed. 15th march 2007 11:00 AM
As a polish-american I demand apology from the Israeli Embassy in Poland and for beating and attack with such brutality on Mr. Roberto L polish-italien living in Cracow by the isreali travel group security.
Mr. Roberto L. simply has asked gently autocar driver to stop the engine running when the 5 travel buses were parked in front of his house.
Poland is not the Palestine where you doing whatever you want to do.
As a visitors to our country Poland you have to respect all residents, polish law and not create the unhealthy atmosphere.
Why your israeli travel group security holds diplomatic passports so they cannot be questions by local police for their acts in Poland?
You do not need so much security for your travel groups to Poland. By doing this you just create in the minds of your people from Israel feeling like they can be in some danger traveling to Poland.
You have to reevaluate you security training for your travel groups security.
Information in Polish:
Zaatakowany przez izraelskich ochroniarzy
Szymon Jadczak2007-03-09, ostatnia aktualizacja 2007-03-10 13:44
Tak wygląda Roberto L. po spotkaniu z pracownikami ministerstwa bezpieczeństwa Izraela. Pobito go na krakowskim Kazimierzu, gdy poprosił o wyłączenie silnika w autobusie izraelskiej wycieczki.
Zwichnięte barki, otarcia i siniaki na nadgarstkach, plecach oraz brzuchu. Tak wygląda Roberto L. po spotkaniu z pracownikami ministerstwa bezpieczeństwa Izraela. Pobito go na krakowskim Kazimierzu, gdy poprosił o wyłączenie silnika w autobusie izraelskiej wycieczki.
Roberto L.Ostatnie dwa dni Roberto L., Włoch mieszkający od kilku lat w Polsce, spędził na obserwacji w szpitalu. Lekarz wypisał mu zwolnienie na kolejne dziesięć. Mężczyzna narzeka na ból nadwerężonych ramion. - Najbardziej boli tu - mówi, wskazując na głowę. - Jak to jest, że można tak sponiewierać człowieka w wolnym kraju?
Kłopoty Roberto zaczęły się w środę przed południem. Jak co dzień pod okna jego mieszkania na ulicy Dajwór podjechały autokary wypełnione turystami. Teoretycznie jest tam miejsce dla trzech autokarów, które mogą parkować przez góra 10 minut. - Ale kierowcy notorycznie łamią ten przepis. W środę parkowało pięć autobusów, które ponad 20 minut stały z włączonymi silnikami - wspomina Anna, żona Roberto. Hałas i wibracje powodowane przez autokary zamieniają życie okolicznych mieszkańców w koszmar. Nie pomagają prośby o interwencje do straży miejskiej i policji.
W środę przed godz. 11 Roberto podszedł do kierowcy pierwszego z autokarów, którym na Kazimierz przyjechały izraelskie wycieczki, i poprosił go o wyłączenie silnika.
Z twarzą w odchodach.
Oto jego wersja tego, co stało się w czasie następnych kilkunastu minut: - Zostałem zlekceważony. Powiedziałem, że my tu próbujemy normalnie żyć i on ma natychmiast wyłączyć silnik. Zdenerwowałem się, ale cały czas stałem poza pojazdem. Wtedy z głębi autobusu podszedł do mnie ochroniarz. Odepchnął mnie. Za chwilę w moim kierunku ruszyło czterech innych bodyguardów z pozostałych autokarów. Przestraszyłem się, więc dla obrony podniosłem z ziemi duży kamień - był ciężki, musiałem go trzymać dwoma rękami. Ale podziałało - ochroniarze uspokoili się. Jednak gdy odłożyłem głaz, zaatakowali mnie. Po chwili skuli mnie plastikowymi kajdankami i wygięli ręce na wysokość głowy. Rzucili skutego na ziemię, wylądowałem twarzą w psich odchodach. Gdy chciałem się podnieść, kopali mnie po całym ciele. Nagle wszyscy rozbiegli się po autokarach i odjechali. A ja zostałem skuty na ziemi - opowiada Roberto L. i na dowód pokazuje otarcia na nadgarstkach.
Sincerely,
Alex Lech BajanPolish AmericanCEORAQport Inc.2004 North Monroe StreetArlington Virginia 22207Washington DC AreaUSATEL: 703-528-0114TEL2: 703-652-0993FAX: 703-940-8300EMAIL: alex@raqport.comWEB SITE: http://raqport.com/